Listopadowy album przodków

Drodzy Czytelnicy,

tuż przed wakacjami dostałam niezwykle miły i inspirujący list od Pani Anny z Warszawy. Z Panią Anną miałam przyjemność spotkać się wcześniej na Warszawskich Targach Książki, zresztą już po raz kolejny 🙂

Zanim jednak opowiem Wam o tym liście, przypomnę, jak to w mojej ostatniej książce pod tytułem Haczyk  bohaterowie natrafiają przypadkiem na stare fotografie, przedstawiające przechodniów na ulicach dawnego miasta.

– Wszystkie są zrobione na tej samej ulicy – zauważyła tonem odkrycia. (…)

– Ktoś robił je chyba, idąc chodnikiem. Można nawet ułożyć je w kolejności (…). Ale to akurat nie jest dziwne, przed wojną robiono dużo takich ulicznych zdjęć.

– Skąd wiesz?

– Interesuję się tematem, to wiem – uciął. – Z tym że zwykle robiono je przechodniom, którym potem próbowano je sprzedać. Chyba każdy ma przynajmniej jedno takie zdjęcie w rodzinnym albumie.

Zdjęcia znalezione przez Weronikę i Karola okazały się później bardzo niezwykłe, ale nie o tym chcę pisać.

Chcę Was za to spytać: czy i Wy macie w rodzinnym albumie przynajmniej jedno takie zdjęcie? Takie, na którym widać Waszych przodków idących ulicą i sfotografowanych, co wielce prawdopodobne, z zaskoczenia? To ważne – i już wyjaśniam, dlaczego.

Jak widać na załączonym obrazku, list, który dostałam, napisany został na arkusikach, na których wydrukowano zeskanowane uprzednio takie właśnie fotografie.

Pani Anna pisze do mnie:

Przyznaję, że podczas oglądania zdjęć często natrafiałam na zdjęcia zrobione na ulicy. Nazywałam je: „babcia w kapeluszu”.

Może zrobimy taką właśnie wystawę zdjęć dziadków, pradziadków „zdjętych” na ulicy. Każdy będzie miał okazję dopytać rodziców o szczegóły, powspominać.

Zatem: wiecie już, do czego zmierzam!

Propozycja Pani Anny niezwykle mi się spodobała – byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli stworzyć taki szczególny, wspólny album fotograficzny, nie sądzicie? 🙂

Jeśli macie w rodzinnych archiwach fotografie przodków – ale właśnie takie zrobione na ulicy, w ruchu, często z zaskoczenia; takie jak zdjęcia załączone do cytowanego listu – zeskanujcie je, proszę, albo zróbcie im zdjęcie – i prześlijcie na specjalny adres: przechodnie@kieres.net wraz z kilkoma zdaniami na temat bohaterów tych fotografii.

Myślę, że to będzie nie tylko wspaniała zabawa – ale przede wszystkim zbiorowe wspomnienie dawnych, młodych lat naszych babć i prababć, dziadków i pradziadków – a niejednokrotnie na pewno wspomnienie ich samych, tych bliskich, choć często odległych w czasie osób, z którymi łączą nas więzy krwi i których może nawet nie mieliśmy szansy poznać, bo nasze drogi się minęły.

Mam nadzieję, że i Wam spodoba się ten pomysł – będę czekała na Wasze rodzinne fotografie i ich opisy (mogą być zupełnie króciutkie!) do 15 października, a później zbiorę je wszystkie razem i opublikuję na tej stronie w postaci listopadowego albumu przodków. Sama też pokażę, co kryje się w moich albumach. Co Wy na to?

Będę wyglądać niecierpliwie Waszych fotograficznych przesyłek! Tymczasem pozdrawiam ciepło wszystkich – do następnego razu! 🙂

Uwaga, aktualizacja: ponieważ wielu z Was pisze, że nie ma zdjęć dziadków/pradziadków wykonanych na ulicy i z zaskoczenia, postanowiłam zmienić nieco formułę: wszelkie zdjęcia są mile widziane! I te zrobione w domu, i te przed domem, na polu, gdziekolwiek – najważniejsze, żeby było na nich widać Waszych przodków i żebyście mogli napisać o nich dwa zdania 🙂 Skrzynka pocztowa czeka! 🙂