80 lat temu – dawno i niedawno zarazem. Przecież żyją jeszcze ci, którzy ten dzień pamiętają. Choć tak wielu innych zginęło.
Nie wolno zapomnieć. Trzeba pamiętać. Trzeba słuchać świadków, póki mamy szczęście ich znać.
*
Jakiś czas temu, podczas jednej z naszych wycieczek po Polsce, zajechaliśmy do Tumu pod Łęczycą.
(Nawiasem mówiąc, jak głosi Wikipedia: Podczas bitwy nad Bzurą we wrześniu 1939 w północnej wieży archikolegiaty ukrył się niemiecki obserwator kierujący ogniem artylerii niemieckiej. Artyleria polska ostrzelała kościół, skutecznie likwidując ten punkt obserwacyjny, ale wieża uległa zniszczeniu, a w kościele wybuchł pożar. Po przejściowym zajęciu okolic Łęczycy przez Wojsko Polskie archikolegiata została zbombardowana przez Luftwaffe, co spowodowało dalsze zniszczenia murów i stropów oraz kolejny pożar. Z kolegiaty pozostały już tylko mury bez dachu. Resztki wyposażenia przysypał gruz i odłamki z dachówek dachu, który wpadł do wnętrza.)
Po zwiedzeniu (odbudowanej) kolegiaty, zmęczeni i głodni po całodniowej wycieczce, trafiliśmy kawałeczek dalej, do „Oberży na Progu Tumu”. Niepozorny ten budynek w pierwszej chwili nie zachęcił nas specjalnie, ale głód i zmęczenie przeważyły i w końcu weszliśmy do środka.
Nie będę teraz opisywać tego raczej niezwykłego miejsca, dość powiedzieć, że nazwa „oberża” pasowała tam idealnie. Wystrój wnętrza nakłonił mnie do obejścia całej sali, umeblowanej długimi stołami i ławami, i do obejrzenia rozlicznych pamiątek (dotyczących różnych dziedzin życia i historii) wiszących na ścianach. Wszystkie te artefakty najwyraźniej były własnością zażywnego pana Oberżysty, który, w skórzanym fartuchu i z sumiastym wąsem, osobiście obsługiwał gości, racząc ich przy okazji rozmaitymi anegdotami i nie żałując czasu na dłuższe rozmowy.
Jedną z pamiątek wiszących na ścianie przy wejściu było przedwojenne godło Polski:
A pod nim, na pożółkłym karteluszku, opis:
I było to dziwnie wzruszające, że można się natknąć na takie godło w tak zaskakującym otoczeniu i że ktoś je przechował przez wszystkie te lata (z latami wojny na czele), że ktoś zapamiętał, kiedy i dlaczego zdjęto je z właściwego mu miejsca, na które przecież już nigdy to godło nie wróciło. Bo zastąpiono je nowym. Z orłem bez korony.
I tym wzruszeniem się z Wami dzisiaj dzielę.
*
Trzeba pamiętać. Nie wolno zapomnieć.
Te kilka słów jest symbolem czegoś okrutnie bezpowrotnego.
Dziwna dziś data. Trudno o niej myśleć na siłę, ona przychodzi niewiadomo kiedy i w jakich okolicznościach.
Jak już pisałam na Pani profilu na FB – niby tak dawno to było a tak niedawno. Musimy pamiętać o tych najtragiczniejszych czasach, żeby się nigdy nie powtórzyły. U mnie, lokalnie, II wojna światowa to Żydzi, którzy żyli w moim miasteczku, w domach, na które patrzę z okien mojego domu. To cmentarz żydowski nieopodal. Żydzi, który albo zostali zamordowani w czasie wojny albo wyemigrowali. Zostały po nich tylko domy. I pamięć.
Tak, ślady jeszcze ciągle są wokół nas. Ja codziennie w drodze do szkoły mijałam domy poznaczone pociskami. Wiele z nich wygląda tak do dziś. Ale to jest to, co widać na zewnątrz.
A przecież nie było chyba w Polsce żadnej rodziny (jeśli była – to cud!), której by ta wojna kogoś nie odebrała. A ilu skrzywdziła? A ilu – złamała na zawsze? Strach pomyśleć. Oby nigdy więcej.
Dokładnie, oby nigdy więcej.
Lubię takie historie.
Ja też! 🙂