Ulica Przerwana

„Skąd bierze pani pomysły na swoje książki?” – to jedno z tych pytań, które na spotkaniach autorskich słyszę najczęściej. Kłopotliwa prawda jest taka, że nie znam na nie odpowiedzi.

„Jak myślicie?” – mówię wtedy.

„Z głowy!” – odgadują dzieci.

No właśnie. Pomysły – także te na książki – bierze się przecież z głowy! To się samo narzuca.

Ale co to właściwie znaczy: „z głowy”? Tylko tyle, że w mózgu zachodzi tajemniczy proces, którego efektem jest coś, co nazywamy pomysłem. Ale CO jest początkiem tego procesu? Dlaczego w pewnym momencie mózg zaczyna pracować nad czymś, co nagle się w nim pojawiło? Co jest bodźcem?

Przebłysk. Iskra. Często nagła, często trudna do uchwycenia. Pojawia się i znika, i trzeba zdążyć ją zatrzymać.

To może być zupełny drobiazg. Osoba ujrzana na ulicy. Cień o dziwacznym kształcie. Rozmowa. Dom przy drodze, na który nigdy wcześniej nie zwróciło się uwagi, choć mija się go co dzień. Niespotykana barwa światła, w jakim nagle zobaczy się drzewo w ogrodzie. Stłuczony talerz. Zasłyszana melodia. Gazeta podrzucana wiatrem. Mgła w nocy. Przeczytany wiersz. Sen. COŚ zaczyna we mnie rezonować, domaga się odpowiedzi. Uchwycone w porę, nie daje o sobie zapomnieć – albo po prostu zapada w pamięć i tkwi tam, jak to ziarnko piasku, wokół którego małż buduje swoją perełkę. To COŚ zmusza mnie, żeby obejrzeć je ze wszystkich stron, utoczyć, oszlifować, obudować… obudować opowieścią.

Nie zaczynam od zarysu fabuły. Nie zaczynam od bohatera. Nie zaczynam od tematu. Nie zaczynam od problemu.

Początkiem zawsze jest iskra, wywołana czynnikiem zewnętrznym; zaraz potem w jakimś zakątku wyobraźni (a co to takiego wyobraźnia? – kolejna zagadka) pojawia się obraz, symbol, pojedyncza scena – i działa to dosłownie jak wspomniane ziarnko piasku. Dopiero potem wokół tego rozwija się historia.

Każda z moich książek przyszła do mnie w inny sposób i z innej strony, zupełnie nieprzewidzianej. Za każdym razem iskrę wywołało coś innego. Ale też za każdym razem towarzyszyło temu to samo uczucie: „zrób coś ze mną!”. Musiałam więc działać. I pisałam. I piszę.

Tak jest u mnie. A jak u innych? Ciekawie byłoby wiedzieć.

Dlaczego w ogóle o tym wspominam? Skąd te rozważania o pomysłach?

Chciałabym się z Wami podzielić fotografią, na którą natrafiłam w internecie zupełnym przypadkiem.

Jak niektórzy z Was wiedzą, lubię stare zdjęcia. A to jedno mam zapisane w komputerze już od dobrych kilku lat. Co jakiś czas wracam do niego i patrzę. Bo to jest właśnie TO. To coś, co nie daje mi spokoju. „Ulica Przerwana, Lwów, 1931 rok”. Właściwie nie ma znaczenia ani data, ani miejsce, choć przecież właśnie zaglądamy w przeszłość. Ale nie to jest najważniejsze, tylko nastrój tej fotografii. Dziewczynka wyglądająca zza ogrodzenia, rozmazana, więc w ruchu (czy przed kimś się chowa?). Jest ciepło, pewnie lato, może początek jesieni – dziewczynka ma sandałki i sukienkę z krótkim rękawkiem, a drzewo – zielone liście (wiemy, że zielone, choć zdjęcie jest czarno-białe). Chylący się, prowizoryczny płotek (chyba trwa tu jakiś remont?). Uchylony lufcik (kto go otworzył?). Dojście do bramy, byle jakie, ułożone z kamieni, na których łatwo się potknąć. Wydeptany próg. I sama brama – ciemna, ale ze światłem na końcu. I bez numeru.

Kamienica bez numeru przy ulicy Przerwanej.

Wiem, że gdzieś tu tkwi Pomysł. Mój Pomysł. Stale mam ten obraz w tyle głowy. I wiem, że coś z niego wyrośnie, coś dojrzeje. Powoli zaczynam widzieć niewyraźne kontury.

Narodowe Czytanie w Obrzycku

W minioną sobotę spędziłam niezwykle miłe przedpołudnie na Narodowym Czytaniu Ballad i romansów w Bibliotece Publicznej Gminy Obrzycko. Było wspaniale, pod każdym względem: biblioteka z przepięknym panoramicznym widokiem na nadrzeczny krajobraz, nastrojowa scenografia, ulotna Świtezianka, przemili Goście i Panie Bibliotekarki – i oczywiście same ballady oraz duch Mickiewicza (który co prawda nie objawił się, ale dało się wyraźnie wyczuć jego obecność!).

Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie, cieszę się, że mogłam się spotkać z tak miłym czytelniczym gronem przy tak wyjątkowej okazji.

Zapraszam do obejrzenia zdjęć z tego wydarzenia – zamieszczam je wszystkie dzięki uprzejmości pani Beaty Szymkowiak, autorki nastrojowych, pięknych zdjęć, której prace możecie znaleźć także na facebooku – TUTAJ.

Narodowe Czytanie Mickiewicza

Po wspaniałym spotkaniu na Narodowym Czytaniu „Ballad i romansów” w Bibliotece Publicznej Gminy Obrzycko (było naprawdę niezwykle miło i inspirująco!) przybywam do Was, żeby przeczytać balladę.

Zapraszam Was do wysłuchania „Powrotu taty” – i mojego komentarza, pochodzącego z książki: Adam Mickiewicz, Ballady i romanse z komentarzami Emilii Kiereś (wyd. Egmont 2018).

Jest i „Rzeka”!

Dziś przyszła! (Przypłynęła…? 😉 ) Nowa! Śliczna! Z okładką Moniki Pollak.

W księgarniach od najbliższej środy, 13.07.

Niebawem też będziecie mogli obejrzeć, a bardziej nawet: posłuchać filmiku, na którym czytam pierwszy rozdział Kwadransa. Na razie: zapowiedź w postaci stopklatki! 😉

EDIT:

Fragmentu Kwadransa można wysłuchać TUTAJ.

Wakacje!

Hura! Wakacje!

Mili uczniowie, rodzice, nauczyciele i urlopowicze wszelkiej maści – życzę Wam pięknego lata!

Zdobycia nowych szczytów, odkrycia nieznanych Wam dotąd zakątków świata, nasycenia się pięknem kosmosu! (Poczynając od mrówek i łąkowych kwiatów!)

Przede wszystkim jednak: odpoczynku, każdemu dokładnie tyle, ile mu potrzeba.

I – szerokiej drogi, dokądkolwiek Was ona poprowadzi! 🙂

Ilustracja pochodzi z mojej książki Cynowy rycerzyk, namalowała: Małgorzata Musierowicz.

Nowy „Kwadrans”!

Już 22 czerwca w Wydawnictwie Kropka ukaże się nowe wydanie pierwszej z moich przygodowych powieści o czasie.

W tej nowej edycji Kwadrans został wzbogacony o podtytuł – Furtka poza czas – który z kolei będzie elementem łączącym w swoistą serię trzy moje „czasowe” książki: Kwadrans, Haczyk i jeszcze jedną, zupełnie nową, która właśnie powstaje.

Autorką okładki jest Anna Pol.

Nowe Książki – wywiad

W styczniu i lutym rozmawialiśmy, pan Tomasz Kłusek i ja, o literaturze dla dzieci, o pisaniu, czytaniu, tworzeniu, źródłach, tym, co było i tym, co będzie.

Końcowy efekt tej długiej rozmowy – w najnowszym, majowym numerze miesięcznika Nowe Książki.

Zapraszam wszystkich do lektury, a panu Tomaszowi dziękuję za tę inspirującą i skłaniającą do introspekcji konwersację. 🙂

Zdjęcie na okładce: Krzysztof Dubiel