Tańczy listek zielony,
tańczy listek zielony,
zielone pióreczko skrzydła
na gałęzi schylonej…
Całkiem niedawno po raz pierwszy przeczytałam czarującą książkę „Marcin spod Dzikiej Jabłoni”, napisaną przez Eleanor Farjeon. Z niej właśnie pochodzi zacytowany przeze mnie fragment piosenki Marcina, „Pani Wiosenna Zieleni”, przetłumaczonej pięknie (jak i cała książka) przez Hannę Januszewską.
Książka spodobała mi się na tyle (opowiadanie „Manowce” – duże wrażenie!), że postanowiłam zapoznać się z pozostałymi dziełami angielskiej autorki – tymi, których jeszcze nie znałam. Jako dziecko uwielbiałam zbiór bajek i baśni „Mały pokój z książkami”, mam też książeczkę „Jakub z frachtowca >Bujanka<” – jednak kiedy poszperałam w internecie, okazało się, że Eleanor Farjeon napisała znacznie więcej. Była zresztą córką pisarza oraz siostrą dwu pisarzy i kompozytora – najwyraźniej pisarstwo miała w genach.
Zaciekawiona zaopatrzyłam się w angielskie wydania jej książek, cudownie ilustrowane – i teraz będę je czytać. Stoją w bardzo apetycznym stosiku przy moim łóżku. Kiedy się z nimi zapoznam, postaram się napisać o nich nieco więcej.
Ilustracja C.E. Brocka z angielskiego wydania „Marcina spod Dzikiej Jabłoni”:
Pozostałe są równie piękne!
Jest też dedykacja – z książki „Perkin the Pedlar” (wyznaję: dedykacje i notatki na marginesach to jeden z powodów, dla których uwielbiam książki z antykwariatów):
Celia
With love from Uncle Robin
5 Sept 1961
Wszystkie te piękne książki pochłonę niebawem, tymczasem jednak łykam jedną po drugiej powieści z drugiego stosiku przy łóżku:
– piękny zestaw dzieł Kornela Makuszyńskiego. Odświeżam je sobie właśnie, ponieważ mam za zadanie napisać o nim artykuł. Doskonale się bawię przy tej miłej lekturze – wszystkie obowiązki powinny być tak przyjemne! 🙂
Co jeszcze robię deszczową wiosną?
Piszę „Rzekę”, oczywiście.
Akcja gna naprzód jak szalona, niesie mnie wartkim nurtem i porywa stukające w klawiaturę palce – właśnie mijam punkt kulminacyjny… Och, będzie groźnie, będzie intensywnie, mówię Wam!
A ze wstępnych ustaleń wynika, że wydawnictwo Akapit Press wyda moją nową powieść w październiku. Czyli właściwie… już całkiem niedługo 😉
Ciekawa jestem, co Wy czytacie i co robicie deszczową wiosną…
Oby jednak była deszczowa jak najkrócej. Słońce, przybywaj!
Pieknie uchwycone chwile na swiezo zielonych listkach.
Ksiazki tez wygladaja apetycznie. Lubie takie stare, zaczytane, i rozpadajace sie.
Mam identyczna „Panne” i chyba sobie poczytam dzisiaj.
A „Rzeka” nie plynie wartko
Mnie płynie, Ateno, pędzi jak górski strumyk. Przynajmniej na razie. Rozmaite tekstowe tamy, rozlewiska, wiry i katarakty pojawią się zapewne już niebawem, kiedy zacznę rzetelnie obrabiać całość od początku 😉
„Panna…” – lektura bardzo przyjemna, również po latach. Teraz pożeram „List z tamtego świata” – miło się czyta o dobrych i miłych ludziach, i jeszcze wesołych na dodatek 🙂
Zielone pozdrowienia! I jeszcze złote, bo słońce dziś świeci, że ho ho!
Widzę i ” Szaleństwa panny Ewy”! Och, miłe to zadanie, naprawdę. A „Rzeka” w październiku ? Lubię nowe książki jesienią. Lubię: groźnie, lubię: intensywnie 🙂
Emilko mialo byc”A”Rzeka” niech plynie wartko.” Tak to jest jak sie pisze w pospiechu z rozwscieczona szefowa w okolicy. Ciekawe, jak dwie litery, ich brak, zmienily sens zdania. Hi hi
Wiewiórko, bardzo mnie to cieszy! Dziękuję za pozytywną motywację (Ateno, Tobie również dziekuję! Niech płynie!) 😉
„Szaleństwa panny Ewy” – moje ulubione.
Alez ciekawy wpis i zdjecia!
Koniecznie, koniecznie, musze odswiezyc Makuszynskiego.
A z „Marcinem” zawrzec znajomosc.
Okladka ksiazki „The little bookroom” wyglada bardzo, bardzo zachecajaco.
Serdecznie pozdrawiamy!