Ha, więc powoli lato dobiega końca! Powoli, bo jednak liście są jeszcze (w większości) zielone, ale już inne jest słońce i inne powietrze, nastały chłodne wieczory i świerszcze grają jakby głośniej. Lubię!
Przyznam się Wam, na tej końcówce wakacji, że dawno nie miałam tyle roboty, co ostatnio – ale to też lubię!
Głowę mam pełną bohaterów „Haczyka” oraz ich przygód – moje myśli przypominają w tej chwili bardzo ściśle plecioną makatkę z kilkoma luźnymi wątkami. Co się z tego ostatecznie wysnuje – zobaczymy, sama jestem ciekawa, dokąd mnie zaprowadzą moje nowe postaci. 🙂
Oprócz tego jednak, że myślę o nich, robię notatki i zapisuję na komputerze coraz to kolejne strony, szykuję się też na wznowienie „Srebrnego dzwoneczka”. Zapowiada się śliczny tomik! Nie mogę się nacieszyć 🙂 W związku z nowym wydaniem trzeba jednak wprowadzić trochę zmian – więc w przerwach między pisaniem „Haczyka” a ostatnimi szlifami w kończonym przeze mnie właśnie przekładzie (o tym za chwilę) dopasowuję dawne dzwoneczkowe ilustracje do nowego formatu. O, takie będą, duże, od brzegu do brzegu (błękitne linie wyznaczają krawędzie książki):
A skoro już o tym mowa: trafiłam ostatnio na niezwykle miłą recenzję, o TUTAJ. Niby to recenzja „Srebrnego dzwoneczka”, ale tak naprawdę – wszystkich moich książek. Wielka to dla mnie radość, czytać takie słowa napisane przez Mamę, która moje książki czytała razem ze swoimi dziećmi. Bardzo dziękuję! 🙂
Nad czym jeszcze pracuję?
Nad tłumaczeniem. Gotowy tekst przekładu lada moment odpłynie z mojego biurka do wydawnictwa.
A potem już głowę będę miała zupełnie, zupełnie wolną! I będę mogła poświęcić się w stu procentach „Haczykowi”. Okropnie mnie do tego ciągnie – bardzo lubię, kiedy akcja mi się rozkręca, gna naprzód, aż ją muszę gonić, aż palce nie nadążają, a jeśli muszę z jakiegoś powodu przerwać – niecierpliwię się, kiedy będę mogła znów usiąść przy komputerze i skończyć wątek. Więc już za chwileczkę nastąpi ta chwila. Co tam chwila – cała masa czasu przeznaczonego wyłącznie na nową książkę. Hura!
Trzymajcie się ciepło, korzystajcie z sierpnia – ja mam przed sobą jeszcze jeden krótki wyskok, o czym pewnie też później skrobnę. Uściski dla Was wszystkich!
Witam Adminkę, jakoś nie mogłam dostać się na tę stronę (problemy techniczne), ale w końcu otworzyły się przede mną wieczorne wrota, a tu tyle niespodzianek! „Haczyk” nabiera realnych, haczykowatych kształtów, bohaterowie ewoluują, książka będzie gruba (uwielbiam!), generalnie-praca wre. Bardzo, bardzo się cieszę, już nie mogę się doczekać tej nowej powieści. Tymczasem ja, parze ciekawskich oczek i uszek, które są ze mną już ponad 8 lat, pomagam odkrywać „Malutką czarownicę”. Mam nadzieję, że wiosną 2016 roku oczka samodzielnie przeczytają apetycznego, grubiutkiego „Haczyka”. Pozdrawiam serdecznie!
Ago, dziękuję za odwiedziny, jak zawsze miłe, i za słowa motywujące do pracy 🙂 Pozdrawiam ciepło właścicielkę ciekawskich oczu i uszek i polecam (jeśli nie znacie) „Małego duszka” tego samego autora. Uściski!
Można mnie uważać za złapanego na haczyk.
Ach, doskonale! Niezmiernie mi miło mieć Zgreda na haczyku! 🙂
Lubię, kiedy moje ulubione pisarki tak intensywnie pracują 🙂 Życzę dużo czasu bez rozproszeń, bo taki czas w dzisiejszych czasach to skarb. Coś mi się zdaje, że wiem już, której z moich wiewiórek ” Haczyk” najbardziej przypadnie do gustu. Ale zobaczymy, zobaczymy , mogę się mylić. Bo właściwie i tej drugiej … Ech, nie mogę się już doczekać.
PS. Fajny kubek na długopisy i pisaki 🙂
Całusy dla Wiewiórek! 🙂 Czas bez zakłóceń – towarem deficytowym, ale człowiek robi, co może 😉 (Kubek też lubię!)
Dzień dobry!
Można wiedzieć, jakiego programu graficznego Pani używa?
Pozdrawiam 🙂
Dzień dobry 🙂 Na zamieszczonych zdjęciach akurat Photoshopa. Pozdrawiam!
och,och… Witam serdecznie:) Dziękuję za wytyczne na temat mailowania do Pani MM i mam pytanie kolejne, inspirowane powyższym postem. Postaram się zwięźle ująć myśl. Z komputerów jestem laik, a zaistniała pilna potrzeba przeniesienia ilustracji do tej maszynki w celu późniejszego druku. Efektem końcowym mają być kartki świąteczne więc jakość powinna być przyzwoita. O ile umiem zrobić kartkę „analogowo” to „ucyfrowanie” jej to dla mnie zupełna tajemnica. Głowię się tak od tygodnia nie znajdując w nikim pomocy, aż tu nagle zupełnie przed chwilą, szukając informacji na temat „Haczyka”, trafiam tu i widzę ręcznie malowany obrazek w komputerze! Jak Pani to zrobiła? Jeśli nie jest to wielką tajemnicą to proszę o pomoc. Dziękuję i pozdrawiam. PS Bardzo miło tu u Pani:)
Dobry wieczór, Zyto. Co do Twojego pytania: używam skanera.
Pozdrawiam! 🙂
Ach, jakież to proste. I tak piknie wychodzi? No to też tak zrobię i zobaczę co mi wyjdzie;-) Dziękuję, dobrej nocy:-)
🙂