M.C. Escher

– Od samego początku ci mówiłem, że coś tu nie gra. Jak na tych grafikach Eschera.
– Na jakich znowu grafikach?
– Był taki rysownik – robił różne zagmatwane rysunki, jakby złudzenia optyczne. Na przykład schody, po których ktoś się wspina i zawsze wraca do tego samego punktu, choć ciągle idzie pod górę.

– tak mówił Karol, bohater Haczyka, do Weroniki.

Ponieważ może, podobnie jak Weronika, część z Was (zwłaszcza młodsza) nie wie, kim był Maurits Cornelius Escher i jak wyglądały jego grafiki, postanowiłam troszeczkę Wam o nim napisać i pokazać kilka jego niezwykłych prac. „Troszeczkę” – bo tak naprawdę całość jego dzieła jest materiałem na wielką rozprawę, w dodatku: po części matematyczną. A do tego się chyba nie całkiem nadaję (choć matematykę zawsze bardzo lubiłam! 😉 ).

Maurits Cornelius Escher urodził się w 1898 roku w Leeuwarden w Holandii.

W 1903 roku rodzina Escherów przeprowadziła się do Arnhem, gdzie trzynastoletni Maurits rozpoczął naukę w szkole średniej. Uczył się nie najlepiej i z kłopotami, ale już wówczas zdradzał ponadprzeciętny talent plastyczny.

W 1919, w dużej mierze pod wpływem ojca, który uważał, że jego syn, choć kiepsko radzi sobie z matematyką, powinien jednak odebrać porządne wykształcenie, podjął studia w Szkole Architektury i Zdobnictwa w zabytkowym holenderskim mieście Haarlem. Dość szybko jednak okazało się, że interesuje go nie tyle architektura, co grafika. Ona też stała się głównym tematem jego haarlemskich studiów, nad którymi czuwał portugalski wykładowca, Samuel Jesserun de Mesquita (przyznajcie, że brzmi to wszystko bardzo malowniczo! Szczególnie mnie zachwyca myśl o studiowaniu zdobnictwa w roku 1919).

Escher skończył studia w 1922 roku – do tego czasu świetnie opanował rysunek i techniki graficzne, szczególnie drzeworytnictwo.

Później, stale doskonaląc swój warsztat, podróżował po krajach śródziemnomorskich, Szwajcarii, w końcu osiedlił się w Belgii, skąd jednak w czasie drugiej wojny światowej wrócił już na stałe do ojczyzny. Nie zrezygnował z podróży, ale to Holandia pozostała jego domem, tam też zakończył swój żywot w roku 1972.

Znawcy dzielą jego twórczość na dwa etapy – przed rokiem 1937 i po roku 1937.

Prace powstałe do roku 1937 to głównie pejzaże i szkice natury (w tym: zwierząt i owadów), w których skupiał się na detalu i wiernym odtwarzaniu rzeczywistości.

Przełomem okazała się podróż do Hiszpanii w roku 1936; Escher po raz kolejny zwiedził wówczas Alhambrę, był w La Mezquita – mauretańskim meczecie w Cordobie, studiował też mauretańską architekturę. W Alhambrze spędzał podobno całe dnie, odwzorowując tamtejsze mozaiki. To właśnie wtedy zaczęła się jego fascynacja mozaiką, tworzoną w oparciu o siatkę geometryczną – i tam miały źródło jego późniejsze prace, przedstawiające zawiłe, zazębiające się, mozaikowe wzory, stworzone m.in. z przekształconych wizerunków ryb, ptaków czy gadów. Motywy te, przenikające się nawzajem, pozwalały też artyście na zobrazowanie jego przekonania o dualizmie świata, to znaczy o tym, że składa się on z dwu przeciwstawnych pierwiastków, które, choć niezależne, tworzą całość.

Mniej więcej w tym punkcie dochodzi więc do przełomu i zarysowuje się wyraźna granica, oddzielająca prace powstałe po roku 1937 od wcześniejszych grafik Eschera. Od tego momentu można dostrzec w jego twórczości zwrot ku geometrii, zainteresowanie naturą przestrzeni, perspektywą, często sprzeczną z doświadczeniem wzrokowym, i różnymi punktami widzenia.

Bruno Ernst w swojej książce The Magic Mirror of M.C. Escher (Magiczne lustro M.C. Eschera) pisze, iż sam artysta mówił wprost, że jest dyletantem w kwestiach matematycznych. Żartował, że w szkole miał marne oceny z matematyki, a teraz poważni naukowcy ilustrują swoje naukowe dzieła i teorie jego grafikami. „Zapewne są nieświadomi faktu, że jestem w tych sprawach całkowitym ignorantem” – miał stwierdzić.

Jego prace rzeczywiście oparte są w dużej mierze na geometrii, i to dość zawiłej – choć (podobno) pojmował ją raczej intuicyjnie. Część grafik oparł na matematycznych figurach niemożliwych – takich, które fizycznie nie mogą zaistnieć. Do tych prac należy między innymi litografia, o której wspominał Weronice Karol w Haczyku – nosi ona tytuł Wchodząc i schodząc. Postacie pokonują kolejne stopnie, ale nie schodzą wcale niżej ani nie wchodzą wyżej, tylko zawsze trafiają do punktu wyjścia.

M.C. Escher tworzył przede wszystkim litografie i drzeworyty, choć kilka jego mezzotint jest uznawanych za arcydzieła tej techniki.  Był jednak nie tylko artystą grafikiem – ilustrował też książki, projektował tkaniny artystyczne, znaczki pocztowe i murale. Praca twórcza go pochłaniała, w ciągu swojego życia stworzył 448 litografii i drzeworytów oraz ponad 2000 rysunków i szkiców.
Zachęcam Was do zajrzenia na stronę poświęconą M.C. Escherowi, gdzie można między innymi obejrzeć film przedstawiający artystę przy pracy.

Mam nadzieję, że tych z Was, którzy dotąd nie znali M.C. Eschera, zdołałam zainteresować choć trochę tą niezwykłą i niepowtarzalną postacią – i że będziecie raz po raz wracać do jego grafik. A w każdym razie: że będziecie potrafili rozpoznać jego prace i że każdy z Was (inaczej niż Weronika) będzie wiedział, o co chodzi, kiedy usłyszy „Escher!”.


Przy pisaniu powyższego tekstu korzystałam z informacji zawartych na oficjalnej stronie poświęconej M.C. Escherowi (www.mcescher.com) oraz w książce Bruno Ernsta The Magic Mirror of M.C. Escher (wyd. Taschen).

7 odpowiedzi

  1. Ale ciekawy wpis! Te prace (prawdziwe dzieła sztuki) są wspaniałe. Muszę to pokazać mojemu 9-latkowi. Zdziwi się zapewne. „Trzy światy”- niezwykłe. Tych prac nie da się zapomnieć. Dziękuję Adminko!

    1. Dzień dobry, Zuziu! Cieszę się, że temat Cię zainteresował. Koniecznie zajrzyj na stronę Eschera! Tam jest galeria jego prac, można sobie szczegółowo pooglądać 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *