Spotkanie w księgarni „Z bajki”

Wczorajsze popołudnie spędziłam w przemiłej atmosferze, wśród czytelników, w wyjątkowej poznańskiej księgarni „Z bajki”.

Bardzo dziękuję wszystkim, dużym i małym, za przybycie na to kameralne spotkanie, za ciepłą, ciekawą rozmowę, za interesujące pytania i wszystkie dobre słowa. Zostaną ze mną na długo! (W przeciwieństwie do wspaniałego domowego chleba, który otrzymałam w darze – właściwie już go nie ma, tak smakował wszystkim domownikom, ze mną na czele! 🙂 )

Zdjęcia: księgarnia „Z bajki”.

2 odpowiedzi

  1. Jak przytulnie! I jak Autorka znakomicie wygląda, jeśli można sobie pozwolić na taki bądź co bądź osobisty komplement. 🙂 Marzy mi się, żeby takie spotkanie było kiedyś bliżej Trójmiasta, albo żebyśmy dali radę wybrać się pewnego dnia i dojechać- na spotkanie lub choćby na Targi Książki. Cóż, kiedy czasu ciągle brak na wszystko. Przede wszystkim jednak chciałam, z okropnym opóźnieniem, za które bardzo przepraszam, podziękować za wspaniałe, wzruszające „Cacko”! Jaki piękny pomysł, jak wspaniale rozwinięty, a uchwycone zostało samo sedno. Dla młodych (i starszych…) czytelników ku pokrzepieniu serc, bo czasy nigdy nie były łatwe. Asi też się bardzo podobało, a Zosia jeszcze nie przeczytała, na razie siedziała w „Mitologii” (sprawdzian) i równolegle kończyła coś innego, a potem już się zaczęły inne, pochłaniające czas zobowiązania, ale jak tylko przeczyta, to zaraportuję. A może raczej razem poczytamy, bo już wiem z relacji Asi, i z mojego własnego odczucia, że aż się prosi, żeby po każdym rozdziale/ epoce dodać „bo musisz wiedzieć, że w naszej rodzinie to było tak…”. Niby ciągle się te opowieści przewijają, ale trzeba do nich wracać, trzeba być razem, rozmawiać, razem tworzyć, śpiewać, czytać. Pamiętam nasze pierwsze Boże Narodzenie, gdy Zosia była jeszcze w szpitalu i pozwolono nam ją, podłączoną kroplówką do pompy podającej ciągle leki, przetransportować w specjalnym wózku do przyszpitalnego pokoiku hotelowego i tam, prawie bez niczego, z „kolacją” wigilijną złożoną z jakichś dwóch potraw na krzyż, spędziliśmy najwspanialsze Święta w życiu – bo nasze córeczki po raz pierwszy od urodzenia (a urodziły się w sierpniu!) były razem, mogły się dotknąć, zobaczyć. I my z mężem także byliśmy w końcu razem, a nie mijaliśmy się w drzwiach, żeby zawsze ktoś był przy jednej z nich. Takie wspomnienie mnie naszło. A książka – cacuszko. No i czujemy się absolutnie wniebowzięte z powodu dedykacji. 🙂

    1. Dziękuję za przemiłą wiadomość! Ogromnie się cieszę, że „Cacko” się Wam podobało i że skłania do rodzinnych rozmów i wspomnień. Dochodzą mnie głosy, że to szersze zjawisko i że książka prawdziwie łączy pokolenia, a to najwspanialsze, co mogłam sobie wymarzyć. Dziękuję za wzruszające wspomnienie tych Waszych pierwszych Świąt z dziewczynkami. Też myślę, że pięknie byłoby się kiedyś zobaczyć, ale zaproszeń z Trójmiasta brak! Mam nadzieję, że to się zmieni 🙂 A dopóki ta zmiana nie nastąpi, wysyłam tą drogą serdeczne pozdrowienia dla całej rodziny ze szczególnym uwzględnieniem Asi i Zosi. Uściski!

      PS I jeszcze dziękuję za osobisty komplement! Nie będę udawać, że nie zrobiło mi się miło 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *