Choć pogoda nie całkiem o tym przekonuje – jest, przyszło i, miejmy nadzieję, będzie nas jeszcze ogrzewało nieco bardziej niż dotąd.
A dzisiaj Noc Świętojańska!
(Najlepsze życzenia dla wszystkich Janów i Jasiów, którzy jutro obchodzić będą imieniny. I zarazem – dla wszystkich Ojców, bo to dzisiaj ich dzień.)
Kto będzie puszczał wianki? Kto wyrusza wieczorem na poszukiwanie Kwiatu Paproci? Kto będzie palił ognisko?
Ja chyba zdecyduję się na ognisko, szczególnie w tych warunkach pogodowych.
A skoro już i koniec roku szkolnego na horyzoncie (nieodległym) – życzę Wam wszystkim wspaniałych, ciekawych i bezpiecznych wakacji. Odpocznijcie wszyscy – duzi i mali – i nabierzcie sił.
…a ja w tym czasie dokończę „Rzekę”… 😉
PS Autorem powyższej ilustracji do baśni „The Thorn Rose” (czyli, krótko mówiąc, do „Śpiącej królewny” – choć mnie przywodzi na myśl raczej „Sen nocy letniej”…) jest Errol Le Cain.
Tańczy listek zielony, tańczy listek zielony, zielone pióreczko skrzydła na gałęzi schylonej…
Całkiem niedawno po raz pierwszy przeczytałam czarującą książkę „Marcin spod Dzikiej Jabłoni”, napisaną przez Eleanor Farjeon. Z niej właśnie pochodzi zacytowany przeze mnie fragment piosenki Marcina, „Pani Wiosenna Zieleni”, przetłumaczonej pięknie (jak i cała książka) przez Hannę Januszewską.
Książka spodobała mi się na tyle (opowiadanie „Manowce” – duże wrażenie!), że postanowiłam zapoznać się z pozostałymi dziełami angielskiej autorki – tymi, których jeszcze nie znałam. Jako dziecko uwielbiałam zbiór bajek i baśni „Mały pokój z książkami”, mam też książeczkę „Jakub z frachtowca >Bujanka<” – jednak kiedy poszperałam w internecie, okazało się, że Eleanor Farjeon napisała znacznie więcej. Była zresztą córką pisarza oraz siostrą dwu pisarzy i kompozytora – najwyraźniej pisarstwo miała w genach.
Zaciekawiona zaopatrzyłam się w angielskie wydania jej książek, cudownie ilustrowane – i teraz będę je czytać. Stoją w bardzo apetycznym stosiku przy moim łóżku. Kiedy się z nimi zapoznam, postaram się napisać o nich nieco więcej.
Ilustracja C.E. Brocka z angielskiego wydania „Marcina spod Dzikiej Jabłoni”:
Pozostałe są równie piękne!
Jest też dedykacja – z książki „Perkin the Pedlar” (wyznaję: dedykacje i notatki na marginesach to jeden z powodów, dla których uwielbiam książki z antykwariatów):
Celia With love from Uncle Robin 5 Sept 1961
Wszystkie te piękne książki pochłonę niebawem, tymczasem jednak łykam jedną po drugiej powieści z drugiego stosiku przy łóżku:
– piękny zestaw dzieł Kornela Makuszyńskiego. Odświeżam je sobie właśnie, ponieważ mam za zadanie napisać o nim artykuł. Doskonale się bawię przy tej miłej lekturze – wszystkie obowiązki powinny być tak przyjemne! 🙂
Co jeszcze robię deszczową wiosną?
Piszę „Rzekę”, oczywiście.
Akcja gna naprzód jak szalona, niesie mnie wartkim nurtem i porywa stukające w klawiaturę palce – właśnie mijam punkt kulminacyjny… Och, będzie groźnie, będzie intensywnie, mówię Wam!
A ze wstępnych ustaleń wynika, że wydawnictwo Akapit Press wyda moją nową powieść w październiku. Czyli właściwie… już całkiem niedługo 😉
Ciekawa jestem, co Wy czytacie i co robicie deszczową wiosną…
Oby jednak była deszczowa jak najkrócej. Słońce, przybywaj!