Minął listopad

domek1

Listopad był intensywny.

Zaczął się premierą „Rzeki” – teraz, po blisko miesiącu, dziękuję Wam, Czytelnicy, za wspaniały odzew, za wszystkie komentarze, za tyle miłych listów, za Waszą wyraźnie odczuwalną obecność! Dobrze jest wiedzieć, ilu Was jest, a kontakt z Wami niezmiennie mnie cieszy. (Przy okazji: dziękuję też wpadającej tu raz po raz Laurze Bellini, która na swoim blogu zamieściła recenzje „Kwadransa” oraz „Rzeki”. Bardzo mi miło!)

Ten sam listopad przyniósł mi dwa spotkania autorskie – w Warszawie i w Łodzi: oba w przytulnych, zacisznych bibliotekach prowadzonych przez fantastyczne panie bibliotekarki. Na spotkania przybyły świetne dzieci, których żywiołowość i wesołość szybko mi się udzieliły, a fantazja i humor natychmiastowo dodały mi energii (a jakie laurki i w jakiej ilości dostałam w Warszawie! Tak pięknych chyba jeszcze świat nie widział – dowód na załączonym obrazku).


Finał miesiąca zaś upłynął pod znakiem IV Salonu Ciekawej Książki w Łodzi – było wspaniale!
Najpierw razem z moją panią redaktor, Magdą Granosik, wzięłyśmy czynny udział w konferencji „W świecie książki dziecięcej”, dzięki czemu poznałam wielu niezwykle miłych ludzi (wśród których przeważały panie bibliotekarki). To było bardzo ożywcze wydarzenie.

A już następnego dnia odwiedziłam stoisko wydawnictwa Akapit Press, na które także przyszło sporo osób, starszych, młodszych i zupełnie małych – a wszystkie sympatyczne i wesołe! Im również dziękuję, że zajrzały do mnie, choć atrakcji wokół nie brakowało. Odbyłam wiele rozmów, widziałam mnóstwo miłych twarzy, podpisałam dużo książek. Lubię targi!

lodz1
lodz2

(Bardziej szczegółową fotorelację z Salonu można obejrzeć TUTAJ.)

W ten oto sposób listopad, ten ciemny i ponury miesiąc, okazał się zaskakująco ciepły; akumulatory mam naładowane już chyba do końca roku. W każdym razie: do Świąt starczy na pewno.

Bo to już Adwent, oczywiście. Rozwiesiliśmy wczoraj w całym mieszkaniu różne nasze gwiazdy świecące i inne lampeczki i nawet trochę się cieszyłam, że za oknem mróz – okazuje się, że jest potrzebny w takich chwilach po to, żeby w domu było jeszcze cieplej. Niebawem będziemy piec pierniczki. Już się nie mogę doczekać! A Wy?

gwiazda