Drogie Dzieci
– mniejsze i większe,
i nawet całkiem już duże –
życzę Wam, żeby tegoroczny Dzień Dziecka
upływał Wam w tak błogiej atmosferze
jak na załączonym obrazku!
Ilustracja E.H. Sheparda do Mary Poppins
Drogie Dzieci
– mniejsze i większe,
i nawet całkiem już duże –
życzę Wam, żeby tegoroczny Dzień Dziecka
upływał Wam w tak błogiej atmosferze
jak na załączonym obrazku!
Ilustracja E.H. Sheparda do Mary Poppins
Już miałam kupione bilety na pociąg.
Już zaplanowałam sobie dzień w Warszawie.
Już poumawiałam się z przyjaciółmi.
Już sprawdziłam, jakich autorów znajdę na targowych stoiskach w sobotę.
No i, rzecz jasna, czekałam na spotkanie z Wami, Czytelnikami.
Ale niestety, los nie był dla mnie zbyt łaskawy i za pośrednictwem mego własnego dziecięcia zesłał na mnie wirusa choroby niegroźnej, lecz zakaźnej i objawiającej się niezbyt ładną wysypką.
Dlatego z wielką przykrością zawiadamiam, że jestem zmuszona odwołać mój przyjazd na Warszawskie Targi Książki – w tym roku się na nich nie spotkamy!
Bardzo żałuję, ale pocieszam się, że tym milej będzie się zobaczyć przy następnej okazji – mam nadzieję, że wirusy będą mnie już omijać z daleka.
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie i mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawili na targach – zapowiadają się imponująco!
Zapraszam serdecznie!
Stadion Narodowy
Sobota, 24 maja
13.00-14.00
stoisko Wydawnictwa Akapit Press (120/D15)
Będę na Was czekać 🙂
Oto już za mną dzień drugi i nawet trzeci – i koniec mojej Słupskiej Wiosny.
DZIEŃ 2
Wczoraj spotkałam się z dziećmi na trzech absolutnie fantastycznych spotkaniach. Pierwsze dwa odbyły się w Siemianicach: w zerówce i drugiej klasie szkoły podstawowej.
Dzieci zerówkowe były nadzwyczaj grzeczne i rozmowne i stworzyły wielką galerię obrazków – wszystkie dzieła zostały w szkole, będzie z nich zerówkowa wystawa.
Natomiast w klasie drugiej panowało istne szaleństwo, okazało się, że wszyscy są doskonale przygotowani do spotkania. Czytaliśmy fragmenty tych moich książek, których dzieci jeszcze nie znały, a potem toczyła się żywa dyskusja. To lubię!
Kolejnym punktem programu tego dnia była uroczysta inauguracja XXI Słupskiej Wiosny Literackiej.
Od lewej siedzą: Agata Szklarkowska, dyrektor Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Słupsku, Daniel Odija, Ewa Chotomska, Jolanta Nitkowska-Węglarz, Joanna Olech, Marcin Pałasz, Mariola Pryzwan i na końcu – ja.
A po inauguracji – niezwykle udane spotkanie w Filii nr 7 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Słupsku. Bardzo mnie ujęło, że tyle dzieci przyszło do biblioteki – spotkanie zaczynało się o godzinie 17.00, a sala była pełna! Czytelnicy, wspaniale przygotowani, zadawali mnóstwo bardzo ciekawych pytań i przynieśli mi konwalie prosto z ogródka! A ja tak lubię konwalie! 🙂
Oto krótka fotorelacja:
Część dzieci przyniosła też ilustracje, na których narysowano alternatywne zakończenia „Łowów”. Wciąż jestem pod wrażeniem tych prac, sami spójrzcie (choć zdjęcie nie oddaje w pełni ich urody!):
Wręczono mi też tajemniczy rulon, który rozwinęłam dopiero po powrocie do hotelu:
Okazał się wielką laurką!
Czytelnicy kochani, bardzo Wam dziękuję za takie wspaniałe przyjęcie, za tyle pięknych prac i upominków, na wykonanie których często musieliście poświęcić sporo czasu! Naprawdę to doceniam!
DZIEŃ 3
A dziś od samego rana ruszyłam w trasę – najpierw do Redzikowa, do szkoły podstawowej, gdzie opowiedziałam dzieciom o „Kwadransie” i o innych moich książkach – znów spotkałam braci-bliźniaków (a wczoraj też siostry-bliźniaczki!), z których jeden opowiedział mi, o czym będzie jego książka – mianowicie: o wehikule czasu. Zapowiada się bardzo ciekawie! Trzymam kciuki!
Z Redzikowa też przywiozłam wielki stos zegarów życia. Podobny plik świetnych rysunków dostałam też na kolejnym spotkaniu, w Damnicy:
Moje ostatnie spotkanie na Słupskiej Wiośnie Literackiej odbyło się w przedszkolu w Słupsku – tutaj poczytaliśmy „Srebrny dzwoneczek”. Domek Pani Wróżki bardzo podziałał dzieciom na wyobraźnię, domysłom, co się kryje w jego wnętrzu, nie było końca. I oczywiście – powstała wielka galeria ilustracji!
Domek Pani Wróżki – jak żywy. I to na każdym rysunku. I wszędzie czereśnie, czereśnie i dzwoneczki 🙂
Bardzo dziękuję wszystkim dzieciom – ogromnie miło było się z Wami spotkać, porozmawiać, poczytać razem. Zawiozę do domu mnóstwo miłych wspomnień.
Szczególnie chciałabym też podziękować Paniom Bibliotekarkom i Paniom Nauczycielkom, które tak wspaniale przygotowały dzieci do spotkań.
I oczywiście – wielkie dzięki za zaproszenie na Słupską Wiosnę Literacką! To była świetna przygoda, którą na długo zapamiętam! 🙂
Zmęczona i zadowolona melduję, że pierwszy dzień Słupskiej Wiosny Literackiej już za mną!
Zaczęłam turę spotkań od Miastka. Dojechałam tam przepięknymi, pustymi (!) drogami, przez wspaniałe, bujne lasy, poprzez zielone pagórki i pola porośnięte młodym żytem. Świat w maju jest piękny – potwierdzam to po raz kolejny!
Uczniów Szkoły Podstawowej nr 1 w Miastku spotkałam w szkolnej bibliotece. Porozmawialiśmy o książkach, poczytaliśmy sobie, a moi Słuchacze jak zwykle, gdy czytam na głos fragmenty „Kwadransa”, narysowali swoje zegary życia.
Po spotkaniu z dziećmi zaś przyszedł czas na konferencję z Nauczycielami. Dyskutowaliśmy o warsztacie pisarza, o tym, co w książkach dla dzieci jest najważniejsze; z początku mówiłam więcej, później mniej mówiłam, a nieco więcej słuchałam. Poruszyliśmy same ciekawe tematy! Bardzo dziękuję wszystkim Paniom Nauczycielkom za tak liczne przybycie – cieszę się, że mogłyśmy porozmawiać, to było bardzo cenne spotkanie.
A dzisiaj – kolejny dzień z Czytelnikami i – oczywiście – inauguracja w Teatrze Rondo!
Pozdrawiam Was wszystkich – a wkrótce relacji ciąg dalszy…
Znam ludzi, którzy nie lubią listopada, grudnia – bo zimno, mokro i ciemno.
Znam ludzi, którzy nie lubią lipca, sierpnia – bo gorąco.
Ale nie znam nikogo, kto by nie lubił maja. A Wy?
No, może maturzyści mają w tej kwestii mieszane uczucia, ale… pomyślcie, co by było, gdyby maturę zdawało się na przykład w grudniu!
Co do maja – nie ma lepszego miesiąca spacerowego. Prawda?
W naszej okolicy stoi stary młyn, nieczynny odkąd pamiętam. Jako dziecko chodziłam tam na spacery z rodzicami, teraz chodzimy tam na spacery z naszym dzieckiem. A młyn wygląda ciągle tak samo, tylko droga do niego jakby się skróciła.
Szukałam o nim informacji w internecie, ale nie znalazłam ani jednej. Ani do kogo należał, ani kiedy przestał być czynny. Nic.
W pobliżu znajdują się stawy z dzikimi gęsiami i łabędziami i płynie rzeczka, na której znajduje się śluza. Woda spada z hukiem i pieni się, i wiruje w straszliwej głębi. W tej kipieli miotają się czarne i srebrne ryby, usiłując jakoś utrzymać kierunek, ale zawsze prąd zmiata je w przeciwną stronę.
Dalej rzeczka płynie sobie spokojnie, mijając schludne ogródki i zbocza usiane mleczami, stokrotkami i niezapominajkami.
Ale do młyna można też dojść od drugiej strony – wtedy trzeba przekroczyć rzeczkę, na której w jednym miejscu jest bród (latem miło przechodzi się tamtędy na bosaka), a czasami bywa też mostek. Bywa, bo zwykle albo jest wiotki i nie wytrzymuje próby czasu, albo podmywa go woda, która niekiedy płynie tu całkiem wartko. Dlatego przez większość czasu żadnego mostka tam nie ma. Są za to wokół pola i lasy – na polach wypatrzyliśmy kiedyś świeże ślady borsuka, obserwowaliśmy bociany i jastrzębie. Z kolei nasz psiak uwielbia tam rozgrzebywać kretowiska, choć i grubszą zwierzynę chętnie by pogonił po lesie…
Kiedy wyjdzie się z lasu, widać wokół bujnie kwitnące krzewy; na zielonych łąkach panoszą się ogromne, stare drzewa – wysokie świerki, kryjące tajemniczą ziemiankę…
…grube topole pełne jemioły i rozbuchane kasztanowce, które rosną w pięknej zielonej alei, prowadzącej wprost do młyna.
Miły to musiał być widok, kiedy młyn jeszcze pracował. Aż chciałoby się zajrzeć do środka, ale wszystkie drzwi zamknięte są na głucho. Kiedyś wydawało nam się, że w oknie na najwyższym piętrze widać wyraźnie twarz starego młynarza (albo jego ducha!), ale chyba jednak była to tylko obwieszona folia, którą zabezpieczono okna od wewnątrz.
Człowiek ma potrzebę zaludniać w wyobraźni opuszczone miejsca, które kiedyś należały do jakichś nieznanych, dawnych ludzi. Spędzili w jakimś domu czy gospodarstwie nieraz całe swoje życie, byli do niego przywiązani i nie chcieliby go opuścić. Dobrze, jeśli czasami ktoś przywraca te miejsca do życia i daje im kolejną szansę. Szkoda, kiedy niszczeją. Nasz młyn na razie należy do tej drugiej kategorii – mam nadzieję, że ktoś znajdzie na niego jakiś ładny pomysł, zanim się rozsypie. Chociaż póki co – trzyma się nieźle.
A majowe drzewa nad nim szumią.
Czas na ogłoszenia!
Tegoroczny maj spędzam aktywnie w terenie: najpierw wybieram się do Słupska, gdzie w przyszłym tygodniu rozpoczyna się XXI Słupska Wiosna Literacka – jak już wspominałam, bardzo to pozytywna impreza, niezwykle mili bibliotekarze oraz wielu znamienitych gości. Wszystkich, którzy będą mogli się zjawić, zapraszam na inaugurację. Odbędzie się ona we wtorek 13 maja w Teatrze Rondo w Słupsku, przy ul. Niedziałkowskiego 5, o godzinie 13.00. W ramach Wiosny czeka mnie szereg spotkań autorskich w szkołach i bibliotekach – już się na nie cieszę!
A wkrótce po powrocie obieram kierunek przeciwny i zmierzam do stolicy, wprost na Stadion Narodowy, gdzie odbędą się kolejne Warszawskie Targi Książki. Zapraszam w sobotę 24 maja w godzinach 13-14 na stoisko Wydawnictwa Akapit Press (120/D15).
A potem już dam się całkowicie ponieść „Rzece”, a raczej – będę się starała ją okiełznać 😉
Do zobaczenia w Słupsku i Warszawie!
I spacerujmy, póki trwa maj… 🙂