Dzień dobry, mili Czytelnicy!
Dziś, po przerwie, mam dla Was nieco więcej KONKRETÓW.
Otóż:
Chociaż na zewnątrz zielono, kwitnąco i pachnąco, jak na załączonym obrazku – ja siedzę z głową w grudniu!
W tym bowiem miesiącu, ciemnym i zgoła nie zielonym, toczy się akcja „Złotej gwiazdki”, która właśnie dzisiaj została przeze mnie ukończona.
Poniekąd.
Bo teraz będę jeszcze szlifowała, fryzowała – tu przytnę, tam dodam, tam znowu coś zmienię, aż tekst uzyska ostateczny kształt. Co oznacza, że czeka mnie jeszcze całkiem sporo pracy.
Miła perspektywa, zwłaszcza że już wkrótce będę mogła przenieść się z komputerem do ogródka. To jest ta chwila, na którą niecierpliwie czekam każdej wiosny. Już niedługo, niedługo 🙂
Książeczkę po wszystkich szlifach i przystrzyganiu, względnie kolejnych przemeblowaniach, czeka etap ilustrowania, a ilustracje, które ją upiększą, z całą pewnością dorównają urodą tym ze „Srebrnego dzwoneczka”. Bo i ręka ta sama je namaluje (mamina ręka Małgorzaty Musierowicz).
Na koniec zaś „Złotą gwiazdkę” opublikuje wydawnictwo Akapit Press – i nastąpi to najpewniej w październiku 2018.
Czyli właściwie już całkiem niedługo. Po wakacjach 🙂
*
Również po wakacjach, również w październiku 2018, ale dla odmiany – nakładem wydawnictwa ART Egmont, ukażą się „Ballady i romanse” Adama Mickiewicza z moimi objaśnieniami i komentarzami, specjalnie dla dzieci i młodzieży. W dodatku – wspaniale zilustrowane (co nieco już mi pokazano!) przez Mariannę Sztymę.
Mam nadzieję, że i ta książka sprawi Wam przyjemność, i to przynajmniej taką samą, jaką dla mnie była praca nad nią. Cudownie obcowało się z tymi tekstami, tak bardzo mi bliskimi i tak często dziś niezrozumiałymi dla młodych Czytelników. Chciałabym, żeby je zrozumieli i pokochali. Może się uda, z moją skromną pomocą…
*
Powoli, powoli szykuje się też jeszcze jedna książka – ale, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wypadnie na nią poczekać pewnie aż do przyszłej wiosny. Choć jest już całkiem gotowa 🙂
Powstawała długo, przeszła wiele metamorfoz, ostatecznie z powieści obyczajowo-przygodowej stała się najprawdziwszą baśnią – i czuję się z nią bardzo mocno związana. Podobnie jak z jej bohaterami.
Przed jej napisaniem i w trakcie pisania zagryzmoliłam notatkami (maczkiem! maczkiem!) rekordową ilość 90 stron w moim Specjalnym Zeszycie. Dużo nad nią myślałam. Dużo książek przeczytałam. W tyle głowy krążyły mi ulubione wersy z Baczyńskiego, choć z Baczyńskim ta opowieść nie ma właściwie nic wspólnego. Zawdzięczam mu jedynie (i aż!) inspirację.
Ale – na razie ćśśś… Więcej powiem w stosownym czasie. Jak zawsze 😉
*
Poza tym: szereg planów twórczych, mnóstwo nowych pomysłów snuje mi się po głowie – a przede mną długie, słoneczne (oby!) lato; będę sobie pisała pod ulubionym klonem z mrożoną herbatą pod ręką i z wiernym psiskiem tuż obok.
Już zacieram ręce z myślą o nowych fabułach i nowych postaciach.
Kogo by tu teraz powołać do książkowego życia?
Przesyłam Wam słoneczne uściski i wracam do mojej „Złotej gwiazdki”!