Na finiszu

finisz

Muszę przyznać, że jest coś bardzo miłego w kończeniu nowej książki jesienią. Jesień bowiem, jako czas zbierania plonów rozmaitych, ma bardzo odpowiedni nastrój – jak by nie patrzeć, książka też jest swoistym plonem.

Tak, tak – „Rzeka” jest już gotowa. Odłożyłam sobie tekst jeszcze na kilka dni, żeby przeczytać go po raz ostatni, świeższym okiem, i żeby nanieść zupełnie ostatnie poprawki. A kiedy to zrobię – fiuu, tekst poleci do Wydawcy, gdzie zostanie poddany działaniom redakcji, korekty, składaczy…

W międzyczasie zrobię też ilustracje – już zaczęłam! Z boku śpiewa mi nastrojowo Agnes Obel, na drzewach za oknem pojawia się z każdym dniem coraz więcej jesieni, a ja wraz z moim bohaterem, którego zdążyłam bardzo polubić, wędruję wzdłuż rzeki, zastanawiając się, co by tu narysować 😉

Jeszcze troszkę i znów będę rozpakowywać przesyłkę pełną książek pachnących drukarnią. Nie mogę się doczekać! 🙂