Listopadowy album…

Hej, hej, moi mili,

połowa października zbliża się wielkimi krokami, przypominam Wam więc o projekcie pod roboczym tytułem „Listopadowy album przodków” – do niedzieli czekam na Wasze zdjęcia (przechodnie@kieres.net), niezbędne informacje znajdziecie TUTAJ.


Za pomysł jeszcze raz dziękuję pani Annie z Warszawy, wszystkich gorąco zapraszam do wspólnych fotograficznych wspominek, zainspirowanych poniekąd przez „Haczyk”.

Jesienne podróże

Mili Czytelnicy,

spędziłam miniony weekend w podróży – do i z Katowic, przejechałam więc spory kawał drogi przez Polskę, dwiema różnymi trasami, i powiem Wam jedno: jaki piękny jest teraz świat! I jaki kolorowy!

Pola we wszelkich możliwych odcieniach brązu i szarości, mgły białe, szare i błękitnawe, a w tym pasące się na zielonych skrawkach oziminy sarny i łanie. Ptaki drapieżne szybujące równolegle z pociągiem, szalone dzikie wino w kolorach prawdziwie winnych, porastające nieomal wszystkie murki, latarnie, płotki, ściany i słupy przy nieomal wszystkich stacjach kolejowych, jarzębiny jak małe latarenki i widoczne nawet z bardzo daleka, płonące w całym krajobrazie jak złote lampy – żółciutkie jesiony. Ogniska na polach i buchające z nich siwe słupy dymu, którego zapach dało się odczuć w pociągu (lubię, lubię ten zapach!). Mijałam ogródki działkowe przypominające wielobarwne patchworki, kwitnące fioletowymi marcinkami, czerwieniące się jabłkami, żółte jesiennymi liśćmi i zasnute dymami, płynącymi nisko z kominów letnich domków.

Jak mnie to wszystko zachwyca!

No i same Katowice, oczywiście – kolejne z odkryć na mojej mapie wędrówek po kraju. Już kiedyś byłam w tym mieście, ale przelotem i na chwilę, tym razem miałam okazję troszkę sobie po nim pospacerować (choć i tak na prawdziwe zwiedzanie czasu miałam mało). Zaciekawiły mnie muzea (wystawa ikon, na którą niestety zabrakło mi czasu!), różne ciche uliczki i pasaże, ładne kościoły, piękne kamienice, świetny, pomysłowo zaprojektowany i nowo wyremontowany rynek – z chęcią połaziłabym sobie jeszcze trochę, co oznacza, że mam doskonały powód, żeby tam wrócić!

Ale nie jest to powód jedyny ani najważniejszy – tym bowiem jesteście Wy 🙂

Chcę bardzo podziękować wszystkim, którzy odwiedzili mnie na targach książki! Tyle wspaniałych, ciepłych i miłych spotkań, tyle uśmiechów i serdecznych słów – dziękuję! Tak lubię się spotykać z Wami, Czytelnikami, i z Rodzicami i z Dziadkami Czytelników – tyle się o Was dowiaduję, tak dobrze jest widzieć i poznawać Was i Wasze twarze!

Wspaniale udało się też spotkanie z okazji 25-lecia czasopisma „Guliwer” – kto był, ten wie, kto nie był, niech żałuje 😉

Dziś, zregenerowana po długiej podróży niezwykle długim pociągiem (poważnie, dawno nie widziałam TYLU wagonów doczepionych do jednej lokomotywy!), wyspana, z głową pełną miłych wrażeń i wspomnień, zasiadam dziś do biurka, z zapałem do pracy i do pisania nowej książki. Wyznam tu, że w podróży poczyniłam kilka ciekawych obserwacji przyrodniczych, które jak znalazł wpasują się w nastrój powstającej historii o… ale nie, jeszcze nic nie zdradzę. Będziecie mieli niespodziankę!

Aha! Przypominam też o naszym wspólnym projekcie (niech będzie, że to „projekt”) Listopadowego Albumu Przodków! Czekam na Wasze rodzinne zdjęcia, pierwsze zaczynają już napływać, zapowiada się niezwykle ciekawa galeria! Szczegóły znajdziecie w tym wpisie: KLIK , a zdjęcia możecie przysyłać na adres przechodnie@kieres.net. Liczę na Was!

Uwaga, aktualizacja: ponieważ wielu z Was pisze, że nie ma zdjęć dziadków/pradziadków wykonanych na ulicy i z zaskoczenia, postanowiłam zmienić nieco formułę: wszelkie zdjęcia są mile widziane! I te zrobione w domu, i te przed domem, na polu, gdziekolwiek – najważniejsze, żeby było na nich widać Waszych przodków i żebyście mogli napisać o nich dwa zdania 🙂 Skrzynka pocztowa czeka! 🙂