Przed chwilą doręczono mi przesyłkę!
A w kopercie: George MacDonald, „Lekka księżniczka i inne baśnie” (Wydawnictwo W drodze) – te właśnie baśnie, które z taką przyjemnością tłumaczyłam całkiem niedawno.
Cieszę się z tej książki prawie tak, jak z własnej – a to dlatego, że włożyłam w ten przekład naprawdę sporo serca.
Oto ona, w całej okazałości:
Ciekawe, czy spodoba się Wam tak bardzo, jak mnie 🙂
A skoro już jesteśmy przy temacie… 😉
Chciałabym wstępnie zapowiedzieć coś, o co pytacie, ale na co jednak trzeba będzie nieco poczekać.
Na poniższym zdjęciu (które część z Was może już znać stąd) widać komputeropis mojej nowej książki, nietypowej i niespodziankowej (choć tego akurat na zdjęciu nie zobaczycie 😉 ). Od dwóch tygodni spoczywa on na biurku Wydawcy – ale gotowa książka trafi do Waszych rąk najpewniej dopiero w październiku 2018. Będzie za to bardzo piękna graficznie (i, mam nadzieję, nie tylko!).
Wiem, mnożę, mnożę tajemnice, ale wiecie przecież, że wszystkie zdradzę Wam w stosownym czasie.
No, ale skoro już wyznaję to i owo, to powiem jeszcze, że niebawem finiszuję z kolejną książką, również własną. Będzie to baśń (czyli to, co lubię najbardziej), trochę inna niż dotąd, trochę taka sama jak zawsze, barwna i pełna przedziwnych wydarzeń. Napomykałam o niej już jakiś czas temu – teraz przyszedł czas na ostatnie szlify.
Parę niespodzianek mam jeszcze dla Was w zanadrzu, ale żeby nie wygadać wszystkiego za jednym zamachem, na tym dziś skończę.
Strzeżcie się! 😉